W ubiegły weekend odbył się turniej Warheim "Przeklęty Szczurołap". Pojechałem tam z bratem i był to mój pierwszy turniej od wielu lat, lubię raczej grać lokalnie ale zawsze chciałem chociaż raz wziąć udział w takim wydarzeniu bo Warheim ma świetny klimat.
Pierwsza bitwa z elfami Wysokiego Rodu z Ultuanu kolegi "K56". Wszyscy jego wojownicy mieli łuki lub długie łuki przez co postanowiłem raczej skradać się w stronę przeciwnika niż atakować frontalnie.
Celem było ubicie pomiotu chaosu przebiegającego traktem pomiędzy bandami ... postanowiłem postawić wszystko na jedną kartę i do walki z nim rzucić swojego ogra a potem dojść kimś jeszcze w ramach pomocy. Mój przeciwnik skupił się na eliminacji moich wojowników zupełnie odpuszczając pomiot.
Wziąłem swojego spawna, ale nie pomagał ...
Pierwsze kroki na turnieju ...
Celem łucznika nie jest pomiot. Łucznik strzela do elfów ustawionych po drugiej stronie traktu.
Ogr podczas swojej szarży tak wystraszył Szczurołapa przeciwnika że ten nie nie opanował paniki już do końca i uciekł z pola bitwy. Ogr niestety nie dał rady w walce z elfami i padł a reszta mojej bandy (w pierwszym rzucie na rozbicie) postanowiła uciec z pola walki.
Ostatecznie mamy remis w dużych punktach 10:10
(na początku zginął mistrz miecza porwany przez Slanesha)
Druga bitwa z Jaszczuroludźmi Redeka. Tego kolegę znam z widzenia już od paru lat bo widywałem go na turniejach WFB, na które kiedyś jeździłem. Mogę chyba powiedzieć że jest weteranem gry w Warheim bo odkąd pamiętam gdzieś tam się pojawia wśród grających itd.
Druga walka polegała na łowieniu kosztowności ze źródełka na środku. Postanowiłem rzucić wszystkich bohaterów do łowienia ale jak to zwykle bywa zmieniłem plan i postanowiłem też trochę postrzelać. Szaman Redeka zachłysnął się wodą i utopił ale jeźdźcy na zimnokrwistych zrobili swoje i szybko rozbili mi drużynę (znowu w pierwszym rzucie).
Tu przegrałem 11:9 ciągle trzymam się w środku tabeli (ku mojemu dużemu zaskoczeniu).
Trzecia bitwa z Blumsteinem którego znam z FB. Zaglądnął też do nas Tomek Wocka na moment.
Bitwa, w której należało zapalać Szczurołapem latarnie. Fajny scenariusz i bardzo dobrze mi poszło (a raczej przeciwnikowi "nie poszło"). Ogr straszył jak mógł wszystkich naokoło, powalił Szczurołapa przeciwnika a mój zapalił trzy latarnie. Udało się wybić dość sporą liczbę przeciwników.
Moja banda zasilona przez dodatkowego trapera bo mi herszt zginął zeżarty przez Jaszczuroludzi.
Ekipa przeciwnika. Strażnicy dróg z Averlandu - fajna ekipa z pikami, garłaczem, łucznikami itd.
Udało się oflankować przeciwnika i zaangażować w walkę z ogrem większość bandy przeciwnika. Szczurołap mógł śmiało zapalać latarnie.
Banita (na dole zdjęcia) skutecznie uniknął strzału z garłacza i nie dał szans strzelcowi w walce wręcz.
Ogr tuż przed szarżą na strażników dróg a koło martwego konia do szarży szykuje się już raubritter.
Łucznicy zza krateru ostrzeliwują przeciwnika ... w miarę możliwości bo była mgła.
Szczurołap rusza pomiędzy walczących aby zapalić trzecią latarnię.
Traper z nożem w ręku walczy z pikinierem i Szczurołapem ... potrzebna była pomoc bo zapomniałem że nie dostał żadnej broni do walki wręcz :)
Przeciwnik wycofał się tuż przed zapaleniem czwartej latarni i moja pierwsza wygrana.
Tu udało mi się wygrać scenariusz 20:0 przez co znalazłem się na wysokiej pozycji w tabeli
Czwarta bitwa
Ostatnim przeciwnikiem był Krzychu88 ze swoim Kultem Klanu Pestilens i z dziewczyną czytającą książkę u jego boku. Jego banda miała przewagę liczebności około 3:1. Krzysiek ewidentnie "grał już kiedyś w Warheima" bo w przeciwieństwie do mnie wiedział od początku do końca co chce zrobić.
Ja nie wiedziałem za bardzo co zrobić żeby wygrać przez całą potyczkę ale i tak było super :)
Postanowiłem jak najbardziej uszczuplić liczebność nadciągających przeciwników - miałem sporo broni miotającej więc była szansa.
Przed Szczurołapem przeciwnika biegli więźniowie, którzy byli niesłychanie odporni na strzały i bełty. Mimo trafień nic im się nie działo i żwawo maszerowali do przodu (jak nie niewolnicy).
Skoro łucznicy nie dali rady - trzeba było użyć siły.
Ogr i jeden z banitów rzucili się do walki ale przeciwników było około 12 (i tak długo się trzymali). Z lasu wybiegł szczur, przeżył ostrzał czterech łuczników i kusznika i powalił mi maga ...
Drugi szczur związał walką drugiego banitę.
Łucznicy zdołali zabić więźnia, za którym ukrywał się jeden z bohaterów a następnie kusznik doskonałym strzałem zabił go z niesłychaną precyzją.
Szczurołapy starli się w walce i mój szybko zginął ... przeciwnik miał trucizny, broń i inne cuda i nie pozwolił mi nawet uderzyć.
Zdobyłem jednak parę punktów i nie oddałem walki do 0. Wynik 15 : 5 dał mi 11 miejsce w ogólnej tabeli (bardzo było gęsto).
Wrażenia ?
Fabularne scenariusze bardzo na plus wg mnie. Ostatni scenariusz był trochę zero-jedynkowy i Ci którzy celowali w wysokie miejsca (i przeczytali zasady) rozwinęli sobie odpowiednio Szczurołapa tak że w ostatecznej rozgrywce zmiatali z ziemi przeciwnika (jak u mnie :))
Jest parę rzeczy, które bym poprawił przy rozwoju, jestem zwolennikiem powolnego wzbogacania bandy bez szaleństw w postaci magicznych przedmiotów w początkowym etapie ale mam świadomość że takie coś powinno mieć miejsce w kampanii ... w turnieju chyba rzeczywiście lepiej szybciej dać graczom pograć różnymi wypasionymi rzeczami.
Wprowadzimy sobie parę "home rules" i ruszamy z drugą częścią kampanii :)
Turniej bardzo fajny, jak to zwykle bywa jeszcze pierwszej bandy nie skompletowałem do końca a już mam plan na kolejną bo Warheim bardzo wciąga klimatem.
Do następnego, dobre miejsce! Mam nadzieję że następnym razem się uda razem zagrać :)
ReplyDeleteJak to mówią : "bydymy widzieć"
DeleteCiekawy raporcik z turnieju :)
ReplyDeleteSam turniej był ciekawszy :) żałuję ze nie porobiłem więcej zdjęć - było sporo świetnych modeli.
DeleteGratulacje dobrego miejsca, jak na pierwszy turniej. Może staniemy w szranki na kolejnym, kto wie...
ReplyDeleteDzięki. Muszę trochę pograć bo wraz z kolejnymi rozwojami band było coraz gorzej :) - tzn takie mam odczucie że przeciwnicy mieli już sporo sprzętu a ja dalej biegałem ze sztyletami.
Delete