9th age - wizyta elfów wysokich

Kolejne spotkanie z 9th age. Tym razem przyjechały elfy wysokie Cichego, który podobnie jak ja grywa w 9th age bardzo nieregularnie (tzn. grał pierwszy raz więc  ciężko tu o jakąkolwiek reguarność).






Swoją osatnią rozpiskę zmodyfikowałem tak aby wystawić rydwan orczy który mocno zakurzony stał na szafce. Oprócz rydwanu wsadziłem do armii Iron Orków (czarnych orków), jeźdźców na dzikach (których kocham), giganta (też go chyba kocham, arachnarok spidera, jeźdźców na wilkach, nocnych goblinów i oczywiście doom divera oraz katapultę.

Cichy przyjechał ze smokiem, takim wielkim, największym skubańcem który lata tylko na 7" ! - takie zaskoczenie dla mnie to było (pozytywne że to zostało zróżnicowane w zależności od mocy latacza), hordą białych lwów, dwoma oddziałami silver helms'ów, oddziałem ellyrian reavers, rydwanem z lwami, latającym rydwanem, dwoma balistami i dwudziestoma łucznikami. 

Zaczęliśmy wystawianie, na zmianę, taktycznie i z pomysłem (o dziwo nie na pałę wszystko na raz żeby zacząć tak jak to wcześniej miałem). Udało mi się wygrać rzut na zaczynanie (z bonusem bo skończyłem pierwszy) i bez żadnego zaskoczenia rzuciłem wszystko do przodu (poza maszynami).





Cichy zaatakował moich jeźdźców wilków którzy sprytnie uciekli i ładnie wystawili mi oddział silver helmsów na szarżę dla rydwanu, prawa flanka będzie moja (chyba). Wszystkie strzały elfów, zarówno balisty jak i łucznicy strzelili w pająka którego takie strzelanie w ogóle nie boli i ... zadali mu cztery rany. 













Trolle wysuwają się mocno do przodu żeby ewentualnie przyjąć szarżę hordy białych lwów, chciałem ochronić swoich czarnych orków których celem był oddział łuczników z dwoma magami. Nocne gobliny trzymały się raczej z boku bo szaman mógł bezpiecznie miotać magicznymi pociskami.
Rydwan na prawej flance zaatakował kawalerię elfów którzy spróbowali ucieczki ale nie dali rady szalonym dzikom. Pająk zaszarżował na łuczników ale dostał taki strzał ze 'stand and shoot' że został na dwóch ranach tylko i nie doszarżował.



Cichy rzuca swoich white lionów na moje trolle, pułapka się udała - taraz trzeba było wymyśleć co dalej hehe. Trolle szybko zniknęły pod ciosami elfów i horda stała teraz przed orkami i goblinami. 
Smok ciągle ukrywał się za pagórkiem co w sumie dawało mi czas na rozprawienie się z resztą armii. Łucznicy wykończyli mi pająka i poczuli się trochę bezpieczniej ... tylko na chwilę bo ...

Nadeszła moja tura i mój wspaniały generał zakrzynął Warrrrrghhhhh. Ciarki przeszły po elfach którzy musieli zacisnąć szczelniej zwieracze żeby nie było wstydu. Wszyscy moi orkowie dostali +1 do ruchu i stadfast (szarżę na 3k6 z wyborem dwóch najwyższych). To doskonałe posunięcie dało mi możliwość szarży na łuczników moimi czarnymi orkami, wycięcie ich w pień i opanowanie strefy wystawienia przeciwnika. Uciekłbym tym samym sprzed szarży białych lwów oraz usunąłbym się tym oddziałem sprzed smoka. Wspaniale. 



Orkowie, nie doszli.




Musiałem ratować się podchodząc goblinami nocnymi przed białych lwów wyzywając ich tym samym do szarży. 
Prawa flanka była moja bo rydwan ładnie wysprzątał wszystko więc skierowałem jeźdźców na dzikach także w kierunku łuczników. Nie wyglądało to najlepiej i brakowało mi w tej armii czegoś ... 






giganta. Zapomniałem go wystawić bo walczył tydzień temu po stronie moich zwierzoludzi ze Szczurem w AoS :) Wyszedł teraz z mojej strefy wystawienia i skierował się w stronę katalpulty bo zbliżał się do niej latający rydwan elfów. 
Gobliński szama, orczy szaman, katapulta i doom diver skumulowali swojój ostrzał na hordzie białych lwów i udało się ich sporo ubić. Zostało niewiele ponad dziesięciu co dawało bardzo duże szanse dla moich goblinów.




Cichy zaatakował gobliny białymi lwami. Las włóczni goblińskich był jednak zbyt trudny do przejścia i elfy musiały ratować się ucieczką. Wszyscy zginęli. Na czarnych orków natomiast rzucił się smok oraz oddział kawalerii z lewej flanki. Taka szarża byłaby zabójcza ale szczęśliwie smok nie doleciał (dobrze że zmniejszyli mu lot do 7" :) Jeźdźcy dzików zostali zaatakowani przez rydwan ciągnięty przez lwy i bardzo dobrze sobie poradzili, utrzymali się w walce.
Latający rydwan dopadł katapultę i ja zniszczył. Nadchodził już jednak gigant



Gigant wpada z impetem na rydwan i ... krzyczy na niego. Zaskoczeni elfowie patrzą gigantowi głęboko do gardła i stoją.
Czarni orkowie zabijają resztki kawalerii i stoją tuż przed smokiem - tym razem nie unikną szarży. Gobliny pomknęły na strefę wystawienia przeciwnika żeby się tam ładnie okopać na tyłach i zgarnąć trzy punkty za objective.





Rydwan wpada w pierwszą balistę i niszczy ją. Druga stoi tuż przed nim. 
Smok otrzymuje dwie pierwsze rany ( z siedmiu) z doom divera. Orczy jeźdźcy walczą z lwami z rydwanu i jest dość tragicznie, nie mogą się przebić.



Smok wpada w czarnych orków, wybija całą masę wojowników jednak pozostali dobywają dwuręcznych toporów i nie pozostają dłużni smokowi zadając mu trzy rany. 
Rydwan rozwala drugą balistę i skierowany jest już teraz w stronę łuczników. Dziki ciągle walczą, tracą paru wojowników a rydwan ku ich rozpaczy zostaje uleczony w fazie magicznej.
Gigant  ... krzyczy (to musi być ten sam który dwa tygodnie temu cztery tuy krzyczał na hellcannon Beliala).



Ostatnia tura. jest nieźle.
Jeźdcy na dzikach giną. Rydwan wpada w oddział łuczników ale Ci odskakują i łoją go niesamowicie. Gobliny wycofują się bo już widzą że smok prawdopodobnie będzie chciał ich zaatakować. Czarni orkowie giną razem z generałem pod ciosami smoka który goni niedobitki oddziału.
Gigant krzyczy ...





Cichy rzuca smoka na gobliny. Gobliny panikująpo krótkiej walce i uciekają z pola bitwy. Rydwan orczy ginie w walce z łucznikami ... to już koniec walki.

Bitwa się kończy : 15 : 5 dla elfow wysokich. Było bardzo blisko.

Zaskoczył mnie smok, nie sądziłem że jest tak mocny. Szkoda że akcja z okrzykiem generalskim nie wyszła bo to spektakularne zdarzenie przeważyłoby szalę zwycięstwa na moją stronę pozbawiając Cichego obu magów i sztandarowego armii. 

Muszę przygotować lepiej pole bitwy z makietami itd. Tym razem nie zdążyłem się wyrobić.

















Comments

  1. Krwawa i zarazem ciekawa bitwa ;)

    ReplyDelete
    Replies
    1. No tak, było krwawo - prawie wszystko mi zginęło ale wziąłem ze sobą sporo elfów.

      Delete

Post a Comment